piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział III


~*~
Rano obudziły mnie promienie słoneczne które przez nie zasłonięte rolety wdarły się do mojego hotelowego pokoju. Usiadłam na krawędzi łóżka i spojrzałam na zegarek -wskazywał godzinę 9:30. Wzięłam ubrania oraz kosmetyczkę  i poszłam do łazienki trochę się " ogarnąć ". Prysznic, suszenie włosów, makijaż - wykonanie tych wszystkich czynności zajęło mi sporo czasu. Na koniec przebrałam się w krótkie, jeansowe szorty, białą bokserkę i czerwone trampki. Na godzinę 12 byłam umówiona na oglądanie mieszkania i jeśli mi się spodoba to będę mogła już dziś zacząć mieszkać. Cena za wynajem jest dość przyzwoita a samo mieszkanie jest prawie w samym centrum Londynu więc mi takie coś pasuje. Zegarek wskazywał 11:20 więc wzięłam swoje manatki i zeszłam na dół do hallu.W recepcji oddałam kluczyki od pokoju i wyszłam na zewnątrz gdzie na parkingu stało kilka wolnych taksówek. Wsiadłam do jednej z nich, podałam kierowcy adres pod który ma mnie zawieść i już po paru minutach znalazłam się pod ładnym, dość dużym blokiem. Zapłaciłam oraz podziękowałam kierowcy i wyszłam z pojazdu kierując się w stronę wejścia do budynku.Po chwili znajdowałam się pod drzwiami mieszkania numer 8. Zadzwoniłam dzwonkiem a drzwi otworzył mi starszy  mężczyzna.
- Dzień Dobry. Victoria Watson ? - spytał przyglądając mi się.
- Dzień Dobry. Tak. - uśmiechnęłam się delikatnie. Mężczyzna gestem ręki zaprosił mnie do środka.
Obejrzałam całe mieszkanie. Nie było jakieś duże ale za to bardzo przytulne - 2 pokoje, łazienka i kuchnia. Idealne dla mnie samej.  Załatwiłam wraz z właścicielem mieszkania wszystkie sprawy związane z wynajmem, podziękowałam  mu i w końcu zostałam sama w moim nowym mieszkaniu. Cieszę się, że w tak szybkim tempie udało mi się je znaleźć. Teraz tylko muszę poszukać sobie jakiejś pracy... Włączyłam radio i rozpoczęłam rozpakowywanie moich walizek.Gdy już skończyłam opadłam na łóżko. Nie mam zamiaru przesiedzieć cały taki piękny dzień w mieszkaniu dlatego wpadłam na pomysł by trochę pospacerować po Londynie. Wzięłam torebkę, założyłam trampki i wyszłam z mieszkania. Szłam wolnym krokiem dokładnie przyglądając się wszystkiemu co po drodze mijałam. Big Ben, Pałac Buckingham, London Eye... muszę przyznać, że Londyn jest piękny. Usiadłam na drewnianej ławeczce tuż przy samej Tamizie. Wokół mnie znajdowało się pełno zakochanych par, szczęśliwych rodzin.. a ja siedziałam sama jak sierota i przyglądałam się im. Moją uwagę przykuła pewna para - dziewczyna, brunetka na oko 20-letnia i chłopak, blondyn też na oko 20-letni siedzący na trawie z gitarą. Śpiewał jej piosenkę... nie słyszałam dokładnie co śpiewał, gdyż byłam za daleko. Ich spojrzenia były przepełnione miłością. Wyglądali cudownie... Gdy skończył śpiewać dziewczyna rzuciła się na niego oplatając swoje ramiona wokół jego szyi i czule go pocałowała. Uśmiechnęłam się na ten widok. Ja jeszcze nigdy nie poznałam smaku prawdziwej miłości... Chciałabym po prostu kochać i być kochaną. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że słońce zaczyna powoli zachodzić. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 19. Uniosłam swoje ciało z ławki i ruszyłam w kierunku mojego mieszkania. Szłam wolnym krokiem przyglądając się ludziom których mijałam. Lubiłam to robić, tak po prostu zastanawiałam się nad tym co czują, czy są szczęśliwy czy może potrzebują pomocy...
Idąc przez alejki w samym centrum Londynu zauważyłam napis na szybie jednej z restauracji, że pilnie potrzebują  kelnerki. Nie powiem, zainteresowało mnie to. Postanowiłam wejść i spytać właśnie o pracę. 
Przy wejściu do moich nozdrzy dostał się zapach różnych  potraw. Wnętrze lokalu było ładnie ozdobione. Dużo stolików, ściany koloru beżowego, dużo obrazów. Przytulne miejsce. 
- Dzień Dobry. W czym mogę pomóc ? - odezwał się starszy mężczyzna. 
- Dzień Dobry. Ja w sprawie pracy. Zauważyłam, że szukacie kelnerki i ja byłabym chętna. - oznajmiłam. 
- No dobrze..  A pracowała pani kiedyś w gastronomii ? 
- Tak. Byłam kelnerką w kawiarni przez jakiś rok. 
- Hm.. no cóż. Wygląda Pani na miłą osobę no i przede wszystkim ma pani doświadczenie. Zastanowię się i dam Pani znać w najbliższym czasie. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Mogła by Pani podać mi swój numer telefonu ? 
- Tak, oczywiście. - wyciągnęłam z torebki kartkę i długopis na której zapisałam swój numer i podałam mężczyźnie.
- Dobrze, to jak się zdecyduje to dam Pani znać. - uśmiechnął się.
- To w takim razie dziękuję i będę czekać na telefon. Do widzenia. - odwzajemniłam mimkę twarzy i wyszłam z lokalu. Byłam pozytywnie nastawiona co do pracy w tym miejscu. Właściciel wydaje się być spokojnym, miłym człowiekiem. Mam nadzieję, że mnie przyjmie na stanowisko kelnerki. 
Idąc dalej zagapiłam się i poczułam, że przez przypadek na kogoś wpadłam. Spojrzałam na tą osobę i ujrzałam chłopaka który z wyglądu przypominał trochę takiego bad boy'a - mulat, czarne włosy postawione do góry, malinowe usta i oczy jak fabryka nutelli. Ideał. 
- Prze.. przepraszam. Łajza ze mnie. - skrzywiłam lekko minę się lekko nie odrywając wzroku od chłopaka. 
- Nie prawda. To ja przepraszam. To moja wina. - zaczął się tłumaczyć. - A z resztą. Nie ważne. Nic wielkiego chyba się nie stało. - zaśmiał się. Boże, jak on się słodko śmieje. - A tak w ogóle to Zayn jestem. - uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Victoria. - odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam jego dłoń. 
- Dasz się zaprosić na kawę ? - spytał z uśmiechem który nie schodził mu z twarzy.
- Wiesz, bardzo bym chciała ale muszę wracać do domu. Jestem trochę zmęczona bo zwiedziłam dziś cały Londyn i nogi odmawiają mi posłuszeństwa. - posmutniałam.
- Jesteś pierwszy raz w Londynie ? 
- Tak. Przyjechałam wczoraj. 
- To fajnie. Może pozwolisz, że cię odprowadzę ? -  spojrzał na mnie zachęcająco. 
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się i we dwoje ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania.
Opowiedział mi trochę o sobie. Dowiedziałam się, że lubi muzykę i gra w zespole wraz ze swoimi kolegami. Ja też opowiedziałam mu dlaczego tu przyjechałam i skąd pochodzę. Nie powiedziałam mu z jakiego miasta bo jakoś wyleciało mi to z głowa. Powiedział, że jego kolega też przyjechał z Irlandii ale zapomniał nazwę miejscowości. Był bardzo miły i zabawny. Podobał mi się.
- Spotkamy się jeszcze ? - spytał z nadzieją gdy staliśmy tuż przed drzwiami mojego mieszkania.
- Mam nadzieję, że tak. - uśmiechnęłam się. 
- To może dasz mi swój numer ? 
- Pewnie. - powiedziałam po czym wymieniliśmy się numerami. Pożegnałam się z nim i weszłam do swojego mieszkania. Zrobiłam sobie tosty z serem i szynką i po skonsumowaniu ich postanowiłam położyć się spać. Już prawie zasypiałam gdy nagle usłyszałam dźwięk sms'a. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 

Od : Zayn
Dobranoc. :) xx

Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam to samo po czym odpłynęłam w objęcia Morfeusza. 

~*~

Powracam po dość długiej przerwie. :) 
Jak widać zaczynają pojawiać się chłopcy z 1D. 
Mam nadzieję, że ktoś czyta te moje wypociny i że podoba wam się ten rozdział. 
Mam do was jeszcze jedną ogromną prośbę - jeśli czytacie to proszę, zostawcie jakiś komentarz. Nie musi być on jakiś nie wiadomo jaki... Pod poprzednim rozdziałem pojawiły się tylko dwa komentarze. :( 
Nie pomyślcie sobie, że zależy mi tylko na komentarzach ale chciałabym zobaczyć co myślicie o moim opowiadaniu itd. 
Więc jeszcze raz proszę -  komentujcie.  :) 

Pozdrawiam i do następnego. ♥


piątek, 19 lipca 2013

Rozdział II + WAŻNA INFORMACJA


~*~

Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Była godzina 10. Niechętnie uniosłam swoje ciało z łóżka i podeszłam do szafy zgarniając z niej przygotowane wcześniej ubrania na moją dzisiejszą podróż po czym skierowałam się do łazienki by się odświeżyć. Spojrzałam w lustro - ujrzałam dziewczynę która wygląda jak jakieś zombie. Włosy roztargane na wszystkie strony, rozmazany makijaż od płaczu, ale oprócz tego ujrzałam też dziewczynę która jest zagubiona w swoim życiu, której życie skopało nie raz dupę. Cza­sami zas­ta­nawiam się ile człowiek jest w sta­nie znieść, ile ciężaru unieść na swych bar­kach, za­nim upad­nie. Ile cier­pień pot­ra­fi wziąć na siebie je­go ser­ce, za­nim w sa­mot­ności pęknie, jak pęka szy­ba osłabiona nową rysą, zos­ta­wiając ból, bo prze­cież odgłos pękające­go ser­ca, to naj­smut­niej­sza me­lodia świata....
Weszłam pod strumień ciepłej wody który oblewał całe moje ciało. Dawało mi to pewnego rodzaju ukojenie. Stałam pod prysznicem  z jakieś 20 minut. Gdy spod niego wyszłam wysuszyłam swoje włosy formując z nich koka, oczy pomalowałam tuszem oraz kredką, na usta nałożyłam lekki błyszczy a następnie założyłam czarne leginsy, białą koszulkę oraz czarne vansy. Wyszłam z łazienki idąc w stronę swojego pokoju. Dorzuciłam jeszcze parę rzeczy do walizek a na koniec podeszłam do szafy i sięgnęłam po malutkie pudełeczko w którym trzymałam pieniądze. Miałam ich z jakieś 10000 tysięcy funtów. 5 tysięcy dostałam od swoich świętej pamięci dziadków na swoje 16 urodziny a drugie 5 tysięcy uzbierałam sobie. Te pieniądze były na czarną godzinę która właśnie niestety nastała.Wzięłam 500 funtów do portfela a resztę w pudełeczku wrzuciłam do torby. Kątem oka spojrzałam na zegarek- wskazywał godzinę 12. O 15 mam samolot więc muszę się pośpieszyć. Musiałam dostać się jakoś na lotnisko wiec zadzwoniłam po taksówkę. Będzie za15 minut. Wzięłam swoje bagaże i zeszłam na dół gdzie na łóżku leżał skacowany ojciec a siostra siedziała i jadła.
- A Ty dokąd ? - spytała Emma.
- Jak najdalej od tej patologi. - burknęłam.
- No weź... co ty pierdolisz. Zostań.
- Ha, ha.. NIE. - powiedziałam stanowczo.
- Ej, ej, a Ty dokąd ?! - wtrącił się mój ojciec.
- Gówno wam do tego. Idę bo taksówka zaraz przyjedzie. Gnijcie w tym syfie !
- Jak ty sobie wyobrażasz życie bez rodziny ? - krzyknął mój ojciec.
- Rodzina ?! Dziwka i alkoholik - rodzinka po chuju, pozazdrościć tylko. W dupie was mam. Nienawidzę was ! Słodkiego,miłego życia. Żegnajcie ! - rzuciłam na do widzenia i  wyszłam z budynku który niegdyś był moim domem. Na podjeździe czekała już taksówka do której po chwili wsiadłam.
- Na cmentarz najpierw proszę. - oznajmiłam i ruszyliśmy w podanym przeze mnie kierunku. Nie mogę przecież odlecieć bez pożegnania z moją ukochaną mamą która zapewne patrzy teraz na to wszystko z góry i nie może uwierzyć w to co się z naszą rodziną stało, gdy odeszła. Po chwili podjechaliśmy pod cmentarz. Powiedziałam kierowcy by chwilkę zaczekał a ja zaraz wracam. Wyszłam z auta i ruszyłam pod grób mamy.
Stałam nad nim chwilę modląc się. Tak bardzo mi jej brakuję... Gdyby tylko żyła wszystko było by inaczej.
- Kocham Cię, mamo. - powiedziałam ocierając łzę spływającą po moim policzku i wróciłam z powrotem do taksówki.
- Na lotnisko proszę. - mruknęłam.
Jechałam opierając się o szybę i wpatrując się w miejsca jakie mijałam. Po jakiejś godzinie dojechaliśmy na lotnisko. Zapłaciłam  i podziękowałam grzecznie taksówkarzowi i wraz ze swoimi bagażami ruszyłam w kierunku odprawy. Po przejściu jej wreszcie siedziałam w samolocie.
- Proszę zapiąć pasy. Startujemy. - usłyszałam miły głos kobiety w głośnikach. Tak jak kazała tak zrobiłam. Spojrzałam po raz ostatni przez okno aż w końcu samolot wystartował. Trochę dziwne uczucie przy tym mi towarzyszyło jednak gdy już lecieliśmy w chmurach wszystko wróciło do normy. Włożyłam słuchawki w uszy, puściłam swoją ulubioną playlistę i po paru chwilach usnęłam.
- Proszę panią,  lądujemy. Proszę zapiąć pasy - obudziła mnie uśmiechnięta stewardessa. Ponownie zapięłam pasy i spojrzałam przez okno przez które widać już było panoramę Londynu.  Po paru minutach samolot bezpiecznie wylądował. Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się w stronę wyjścia. Na lotnisku odebrałam swoje bagaże i co teraz ? Gdzie ja mam niby iść ? Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 17:30.
Na parkingu zauważyłam wolną taksówkę.
- Dzień Dobry. Zawiózłby mnie pan do jakiegoś niedrogiego hotelu ? - spytałam.
- Nie ma sprawy. Wsiadaj. - uśmiechnął się na oko 35 lat mężczyzna Wsiadłam do samochodu który w końcu ruszył.Przez okno obserwowałam wszystko co mijaliśmy. Londyn wywarł na mnie ogromne wrażenie. Pierwszy raz tu jestem. Taksówka podjechała pod nie duży hotel. Podziękowałam i zapłaciłam kierowcy i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Wnętrze budynku było skromnie urządzone. Parę ławeczek, jakiś bar. Podeszłam do recepcjonistki, zamówiłam pokój w którym po chwili się znalazłam. Znajdowało się w nim duże łóżko, szafa,biurko,telewizor i łazienka.  Ściany były pokryte błękitnym kolorem. Ogólnie pokój był bardzo przytulny. Z walizki wyciągnęłam laptopa i położyłam się na łóżku. Rozpoczęłam szukanie jakiegoś niedrogiego mieszkania do wynajęcia bo w hotelu mieszkać przecież nie będę. Udało mi się znaleźć całkiem fajne i niedrogie. Zadzwoniłam do właściciela mieszkania i dowiedziałam się, że mogę już od jutra zacząć mieszkać. Byłam z tego powodu szczęśliwa. Mieszkanie mam z głowy i teraz zostało mi tylko znalezienie pracy. Wyłączyłam laptopa i poszłam do łazienki. Wzięłam długi, relaksujący prysznic przebrałam się w piżamę i położyłam z powrotem na łóżku i jak zwykle przed snem rozpoczęłam swoje rozmyślanie. Co by było, gdy­bym zniknęła. Kto by za mną tęsknił, kto by o mnie myślał, ko­go by to za­bolało. Co by było, gdy­bym zniknęła na włas­ne życze­nie. Czy bar­dziej by za mną tęskni­li czy bar­dziej by mnie o to ob­wi­niali.Zas­ta­nawiam się dla ko­go jes­tem ważna, a kto tyl­ko mnie lu­bi. Są mo­men­ty kiedy chcę się do ko­goś przy­tulić, tak zwyczaj­nie, bez zbędnych słów. Myślę wte­dy kto by się te­go podjął. Ja­kiś czas te­mu byłam bar­dzo wrażliwą osobą. Można było mnie zra­nić na­wet nie przychyl­nym ko­men­tarzem. Nie pot­ra­fiłam pojąć prze­mocy, która to­warzyszy nam w codzien­nym życiu. Bałam się zła, ja­kie każde­go dnia mnie otaczało. Zaw­sze widząc ubogą osobę, nieza­leżnie od te­go ja­ki był praw­dzi­wy powód jej żeb­ra­nia, nie byłam w sta­nie przejść obojętnie. Nigdy nie wgłębiałam się w prawdę. Prze­rażało mnie to ja­ka może ona być. Ob­ce mi były słowa ta­kie jak zdra­da. Lecz pew­ne­go dnia coś się zmieniło. Dotąd miła, zaw­sze uśmie­chnięta,ni­komu nie wadząca dziew­czy­na zaczęła poj­mo­wać świat. Dos­trze­gać je­go wa­dy, których nig­dy wcześniej nie pot­ra­fiła doj­rzeć. Zaczęłam się zmieniać ? po pros­tu. Z włas­nej nie przy­muszo­nej wo­li. Dos­ko­nale o tym wie­działam . Byłam świado­ma co dzieje się z moim umysłem, to­kiem myśle­nia. Nie chciałam już być tą samą naiwną osobą.  Dziś pat­rząc w lus­tro widzę ko­goś kto pot­ra­fi mówić o swoich prob­le­mach. Dziew­czynę, która nie boi się zab­rać głosu gdy jest to nies­to­sow­ne. Nau­czyłam się wal­czyć o swo­je. Poz­byłam się naiw­ności a w za­mian za to zdo­byłam cechę, która jest mi niezbędna?. Po­dej­rzli­wość, jed­nak nie do końca jes­tem szczęśli­wa. Po mi­mo te­go, iż jes­tem osobą szczerą, często ra­nię. Po­mimo mo­jej uk­ry­wanej wrażli­wości pot­ra­fię być niewyob­rażal­nie obojętna Ale jestem człowiekiem. Potrafię  być dob­ra. Bra­kuje mi jed­nak tej dob­ro­ci, za którą kiedyś dos­tałam od ludzi po du­pie. Zmieniłam się przez wiele czyn­ników, które były pew­ne­go rodza­ju epi­zodem w moim życiu. Nie wiedząc kiedy, po prostu usnęłam. 

~*~

Mamy rozdział II. Mam nadzieję, że wam się podoba. Przepraszam, jest trochę krótki i nudny. Nie lubię szybko wprowadzać akcji, ale już w dalszych rozdziałach zacznie się coś dziać. Zapewniam. :) 
Dziękuję równie za komentarze które zostawiliście pod rozdziałem I.
Liczę na to, że pod tym też zostawicie jakiś bo są one dla mnie naprawdę wielką motywacją. Nie musi być to jakiś super długi komentarz. Każdy jeden znaczy dla mnie bardo dużo. :)
A teraz najważniejsza informacja :
Rozdział III pojawi się dopiero za 2 tygodnie albo i mniej, ponieważ wyjeżdżam jutro  na Chorwację i nie mam pojęcia kiedy wrócę. :/ Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i będziecie cierpliwie czekać. Postaram się to jakoś wynagrodzić. :) :*

Dziękuję za  wszystkie komentarze i za to, że czytacie. Kocham was. <3
Pozdrawiam. :* 


piątek, 12 lipca 2013

Rozdział I



~*~
Szłam ulicami Mullingar które były oświetlone przez nieliczne latarnie. Wakacyjny wiatr rozwiewał delikatnie moje włosy  wywołując przy tym przyjemne uczucie na moim ciele. Wokół mnie nie było ani jednej żywej duszy. Chociaż w sumie to nic dziwnego, gdyż dochodzi północ. Na niebie świeciło pełno malutkich punkcików zwanych gwiazdami którym towarzyszył Księżyc.  Pewnie niektórzy zastanawiają się czemu zamiast siedzieć w domu to błąkam się w nocy po jakichś ulicach. Jednak  po co mam wracać do domu ? Nie wiem nawet czy można to w ogóle nazwać domem... Po śmierci mojej mamy wszystko się zmieniło. Ojciec ciągle pije a siostra idzie w jego kierunku tyle, że na dodatek jest tanią dziwką. Kiedyś tak nie było...
Gdy  była mama wszystko było inaczej, byliśmy kochającą się rodziną a teraz ? Ojciec, siostra ... to nie jest już moja rodzina.  Przyjaciele ? Miałam kiedyś najlepszego przyjaciela Niall'a z którym przyjaźniłam się od dziecka i traktowałam go jak brata. Był kimś kto zawsze mnie rozumiał, kimś z kim mogłam płakać i się śmiać. Niestety, nasze drogi się rozeszły 3 lata temu kiedy to wyjechał robić karierę muzyczną. Nie mogłam mu tego zabronić. Miał ogromny talent i go rozwinął. Dziś gra w uwielbianym przez miliardy ludzi na całym świecie zespole zwanym One Direction. Po jego wyjeździe ciągle płakałam byłam po prostu załamana. Bardzo za nim tęsknie. Brakuje mi jego głosu, śmiechu oraz rozmów z nim.  Jeszcze przez ostatnie dwa lata utrzymywałam z nim kontakt telefoniczny oraz rozmawialiśmy na Skypie jednak teraz gdzieś to zniknęło. Czy mam do niego żal ? Nie, nie mam. Wiem, że jest szczęśliwy i robi to co kocha jednak mam wrażenie, że o mnie zapomniał co sprawia mi ogromną przykrość. Przyjeżdża jedynie na święta ale nawet nie ma czasu się ze mną spotkać bo zaraz musi wracać do Londynu. Niestety, takie życie. Z każdą chwilą staje się coraz trudniejsze. Pospacerowałam pod gwieździstym niebem jeszcze chwilę i postanowiłam wrócić do domu chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty jednak nie mam zamiaru też spać na jakiejś ławce w parku jak mój ojciec czasami. W drzwiach od razu do moich nozdrzy dostał się  śmierdzący odór alkoholu którego z całego serca nienawidziłam. To on zabrał i zniszczył mojego niegdyś kochającego ojca.
- Znowu się upiłeś ?! - krzyknęłam na widok ledwo siedzącego na krześle ojca trzymającego w ręku wódkę. Ten widok dla mnie jest już codziennością jednak za każdym razem sprawia mi ogromny ból. Nigdy nie myślałam, że można się aż tak stoczyć.
- Cicho siedź... - wymamrotał.
- Cicho ?! Człowieku Ty nie widzisz tego jak się stoczyłeś ? Kim Ty kurwa teraz jesteś ?! Śmierdzącym menelem który zatapia się w alkoholu. Pamiętasz co mi zawsze powtarzałeś gdy nasza matka jeszcze żyła ?! Mówiłeś, żebym nigdy się poddawała i była silna a ty co właśnie zrobiłeś ?! Poddałeś się ! Jesteś nic nieznaczącym dla mnie tchórzem! Tak, jesteś pierdolonym tchórzem ! Taka sama stała się Emma której znów nie ma w domu. Pewnie daje gdzieś jakiemuś dupy w krzakach ! To jest jakaś patologia ! Ale wiesz co?! Ja na to nie mam ochoty już patrzeć. Wyprowadzam się ! - krzyczałam a po moich policzkach lał się strumień łez. Po raz pierwszy tak nakrzyczałam na ojca. Pewnie i tak ma to w dupie i dalej będzie pił dlatego postanowiłam się wyprowadzić. Pojadę do Londynu, znajdę jakąś pracę, mieszkanie i zacznę żyć z dala od tej patologii.
- Jak ty się do ojca odzywasz ?! - krzyknął. - Nigdzie się nie wyprowadzasz. Zostajesz w domu !
- Nie jesteś już moim ojcem. Nienawidzę Cię ! - krzyknęłam tak, że pewnie na ulicy było mnie słuchać jednak to w tej chwili mnie nie obchodziło. Chciałam jak najdalej uciec z tego miejsca i nie patrzeć na to wszystko. Pobiegłam do swojego pokoju zamykając się w nim. Wzięłam laptopa i sprawdziłam najbliższe terminy odlotów do Londynu. Taki właśnie odlot był jutro o godzinie 15. Natychmiast go zarezerwowałam. Jedynie co mi teraz zostało to to, gdzie ja się podzieje. Pójdę do jakiegoś hotelu na noc a później poszukam jakiegoś mieszkania i pracy. Chcę po prostu jak na szybciej stąd wyjechać i nie patrzeć na to wszystko. Chcę wreszcie zacząć normalnie żyć. Złapałam 2 walizki i zaczęłam pakować do nich wszystkie swoje ubrania oraz rzeczy. Podczas wykonywania tych czynności ujrzałam swój stary pamiętnik.Wzięłam go do rąk, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać :

Dziś był mój wielki dzień. Wreszcie nauczyłam się pływać. A to wszystko dzięki mojemu kochanemu Niall'owi. 

~Wspomnienie~ 
- Vicki chodź. To tylko woda.  - zachęcał mnie z wielkim uśmiechem na ustach Niall. 
- Dobrze wiesz, że nie umiem pływać. Boję się. - posmutniałam. 
- Będę cię trzymać. - wciąż nie ustępował.
- Obiecujesz ? 
- Obiecuję. - wiedziałam,że mogę mu ufać więc pokonałam swój strach i podeszłam bliżej wody. Mój przyjaciel wyciągnął do mnie dłóń którą złapałam i powodli zaczęłam wchodzić do ciepłej wody która naleciała mi do uszu,nosa i oczu. Przestraszyłam się, że utonę dlatego mocno objęłam szyję  Niall'a.
- Nie puściłeś mnie. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy wpatrując się w jego błękitne oczy. 
- Przecież obiecałem. - uśmiechnął się. 

Po moich policzkach spłynęły łzy. Miałam wtedy 12 lat a Niall 13. Byliśmy wtedy na basenie. Tęsknie bardzo za tymi chwilami. Żyło się wtedy tak beztrosko. Nic nas nie obchodziło. Jedynym problemem było to co będziemy dziś robić. Przewróciłam kartkę na następną stronę którą zaczęłam czytać : 

Dziś są moje 13 urodziny...

   ~Wspomnienie~  
- Wszystkiego Najlepszego Vicki ! - usłyszałam głos uśmiechniętego Niall'a który podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. - Mam coś dla Ciebie. - wręczył mi ładnie zapakowaną torebkę w której znajdowało się pudełeczko ze srebrnym naszyjnikiem z literą N oraz ramka a w niej zdjęcie moje i Niall'a. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką która bardzo kocham. Dziękuję Ci, że jesteś. - ponownie się do mnie przytulił.
- Jesteś kochany Niall. - objęłam go mocno.
- Naszyjnik z pierwszą literą mojego imienia ma Ci o mnie mimo wszystko co nas w życiu spotka przypominać.
- Ja nigdy o Tobie nie zapomnę. - spojrzałam w jego błękitne oczy. - Przepraszam Cię, ale muszę już iść bo rodzice mają też dla mnie jakiś prezent. - oznajmiłam i na pożegnanie pocałowałam go w policzek. - Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i pobiegłam do domu.
- Wszystkiego Najlepszego skarbie. - powiedzieli moi rodzice którzy mocno mnie do siebie przytulili. 
- Wszystkiego Najlepszego Vic. - powtórzyła gest moja siostra. 
- Chodź do salonu mamy dla Ciebie prezent. - uśmiechnęła się szeroko moja rodzicielka a ja poszłam do wskazanego miejsca w którym zobaczyłam małego golden retrivera - psa o którym zawsze marzyłam. Z radości podskoczyłam.
- Kocham Cię mamo. - krzyknęłam i podbiegłam do mamy i mocno ją przytuliłam oraz ucałowałam.
- Kocham Cię tato. - powtórzyłam tą samą czynność. 

Wybuchnęłam cichym szlochem. Dlaczego nie może być tak jak dawniej ? Czemu to wszystkie się tak spierdoliło ? Te  pytania nie dawały mi spokoju. Spojrzałam na zegarek. który wskazywał 3 w nocy. Nieźle się zasiedziałam. Zamknęłam pamiętnik, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Jutro zaczynam nowe życie. 

~*~

Na początku chciałabym was powitać na moim blogu. Mam nadzieję, ze rozdział pierwszy wam się podoba i będziecie tu często zaglądać i czytać moje opowiadanie. :) Dopiero zaczynam swoją przygodę z pisaniem dlatego za wszelkie błędy bardzo przepraszam.


Jeśli to czytacie to bardzo proszę, zostawcie jakiś ślad po sobie. :)

Dziękuję i pozdrawiam. :*