piątek, 19 lipca 2013

Rozdział II + WAŻNA INFORMACJA


~*~

Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Była godzina 10. Niechętnie uniosłam swoje ciało z łóżka i podeszłam do szafy zgarniając z niej przygotowane wcześniej ubrania na moją dzisiejszą podróż po czym skierowałam się do łazienki by się odświeżyć. Spojrzałam w lustro - ujrzałam dziewczynę która wygląda jak jakieś zombie. Włosy roztargane na wszystkie strony, rozmazany makijaż od płaczu, ale oprócz tego ujrzałam też dziewczynę która jest zagubiona w swoim życiu, której życie skopało nie raz dupę. Cza­sami zas­ta­nawiam się ile człowiek jest w sta­nie znieść, ile ciężaru unieść na swych bar­kach, za­nim upad­nie. Ile cier­pień pot­ra­fi wziąć na siebie je­go ser­ce, za­nim w sa­mot­ności pęknie, jak pęka szy­ba osłabiona nową rysą, zos­ta­wiając ból, bo prze­cież odgłos pękające­go ser­ca, to naj­smut­niej­sza me­lodia świata....
Weszłam pod strumień ciepłej wody który oblewał całe moje ciało. Dawało mi to pewnego rodzaju ukojenie. Stałam pod prysznicem  z jakieś 20 minut. Gdy spod niego wyszłam wysuszyłam swoje włosy formując z nich koka, oczy pomalowałam tuszem oraz kredką, na usta nałożyłam lekki błyszczy a następnie założyłam czarne leginsy, białą koszulkę oraz czarne vansy. Wyszłam z łazienki idąc w stronę swojego pokoju. Dorzuciłam jeszcze parę rzeczy do walizek a na koniec podeszłam do szafy i sięgnęłam po malutkie pudełeczko w którym trzymałam pieniądze. Miałam ich z jakieś 10000 tysięcy funtów. 5 tysięcy dostałam od swoich świętej pamięci dziadków na swoje 16 urodziny a drugie 5 tysięcy uzbierałam sobie. Te pieniądze były na czarną godzinę która właśnie niestety nastała.Wzięłam 500 funtów do portfela a resztę w pudełeczku wrzuciłam do torby. Kątem oka spojrzałam na zegarek- wskazywał godzinę 12. O 15 mam samolot więc muszę się pośpieszyć. Musiałam dostać się jakoś na lotnisko wiec zadzwoniłam po taksówkę. Będzie za15 minut. Wzięłam swoje bagaże i zeszłam na dół gdzie na łóżku leżał skacowany ojciec a siostra siedziała i jadła.
- A Ty dokąd ? - spytała Emma.
- Jak najdalej od tej patologi. - burknęłam.
- No weź... co ty pierdolisz. Zostań.
- Ha, ha.. NIE. - powiedziałam stanowczo.
- Ej, ej, a Ty dokąd ?! - wtrącił się mój ojciec.
- Gówno wam do tego. Idę bo taksówka zaraz przyjedzie. Gnijcie w tym syfie !
- Jak ty sobie wyobrażasz życie bez rodziny ? - krzyknął mój ojciec.
- Rodzina ?! Dziwka i alkoholik - rodzinka po chuju, pozazdrościć tylko. W dupie was mam. Nienawidzę was ! Słodkiego,miłego życia. Żegnajcie ! - rzuciłam na do widzenia i  wyszłam z budynku który niegdyś był moim domem. Na podjeździe czekała już taksówka do której po chwili wsiadłam.
- Na cmentarz najpierw proszę. - oznajmiłam i ruszyliśmy w podanym przeze mnie kierunku. Nie mogę przecież odlecieć bez pożegnania z moją ukochaną mamą która zapewne patrzy teraz na to wszystko z góry i nie może uwierzyć w to co się z naszą rodziną stało, gdy odeszła. Po chwili podjechaliśmy pod cmentarz. Powiedziałam kierowcy by chwilkę zaczekał a ja zaraz wracam. Wyszłam z auta i ruszyłam pod grób mamy.
Stałam nad nim chwilę modląc się. Tak bardzo mi jej brakuję... Gdyby tylko żyła wszystko było by inaczej.
- Kocham Cię, mamo. - powiedziałam ocierając łzę spływającą po moim policzku i wróciłam z powrotem do taksówki.
- Na lotnisko proszę. - mruknęłam.
Jechałam opierając się o szybę i wpatrując się w miejsca jakie mijałam. Po jakiejś godzinie dojechaliśmy na lotnisko. Zapłaciłam  i podziękowałam grzecznie taksówkarzowi i wraz ze swoimi bagażami ruszyłam w kierunku odprawy. Po przejściu jej wreszcie siedziałam w samolocie.
- Proszę zapiąć pasy. Startujemy. - usłyszałam miły głos kobiety w głośnikach. Tak jak kazała tak zrobiłam. Spojrzałam po raz ostatni przez okno aż w końcu samolot wystartował. Trochę dziwne uczucie przy tym mi towarzyszyło jednak gdy już lecieliśmy w chmurach wszystko wróciło do normy. Włożyłam słuchawki w uszy, puściłam swoją ulubioną playlistę i po paru chwilach usnęłam.
- Proszę panią,  lądujemy. Proszę zapiąć pasy - obudziła mnie uśmiechnięta stewardessa. Ponownie zapięłam pasy i spojrzałam przez okno przez które widać już było panoramę Londynu.  Po paru minutach samolot bezpiecznie wylądował. Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się w stronę wyjścia. Na lotnisku odebrałam swoje bagaże i co teraz ? Gdzie ja mam niby iść ? Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 17:30.
Na parkingu zauważyłam wolną taksówkę.
- Dzień Dobry. Zawiózłby mnie pan do jakiegoś niedrogiego hotelu ? - spytałam.
- Nie ma sprawy. Wsiadaj. - uśmiechnął się na oko 35 lat mężczyzna Wsiadłam do samochodu który w końcu ruszył.Przez okno obserwowałam wszystko co mijaliśmy. Londyn wywarł na mnie ogromne wrażenie. Pierwszy raz tu jestem. Taksówka podjechała pod nie duży hotel. Podziękowałam i zapłaciłam kierowcy i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Wnętrze budynku było skromnie urządzone. Parę ławeczek, jakiś bar. Podeszłam do recepcjonistki, zamówiłam pokój w którym po chwili się znalazłam. Znajdowało się w nim duże łóżko, szafa,biurko,telewizor i łazienka.  Ściany były pokryte błękitnym kolorem. Ogólnie pokój był bardzo przytulny. Z walizki wyciągnęłam laptopa i położyłam się na łóżku. Rozpoczęłam szukanie jakiegoś niedrogiego mieszkania do wynajęcia bo w hotelu mieszkać przecież nie będę. Udało mi się znaleźć całkiem fajne i niedrogie. Zadzwoniłam do właściciela mieszkania i dowiedziałam się, że mogę już od jutra zacząć mieszkać. Byłam z tego powodu szczęśliwa. Mieszkanie mam z głowy i teraz zostało mi tylko znalezienie pracy. Wyłączyłam laptopa i poszłam do łazienki. Wzięłam długi, relaksujący prysznic przebrałam się w piżamę i położyłam z powrotem na łóżku i jak zwykle przed snem rozpoczęłam swoje rozmyślanie. Co by było, gdy­bym zniknęła. Kto by za mną tęsknił, kto by o mnie myślał, ko­go by to za­bolało. Co by było, gdy­bym zniknęła na włas­ne życze­nie. Czy bar­dziej by za mną tęskni­li czy bar­dziej by mnie o to ob­wi­niali.Zas­ta­nawiam się dla ko­go jes­tem ważna, a kto tyl­ko mnie lu­bi. Są mo­men­ty kiedy chcę się do ko­goś przy­tulić, tak zwyczaj­nie, bez zbędnych słów. Myślę wte­dy kto by się te­go podjął. Ja­kiś czas te­mu byłam bar­dzo wrażliwą osobą. Można było mnie zra­nić na­wet nie przychyl­nym ko­men­tarzem. Nie pot­ra­fiłam pojąć prze­mocy, która to­warzyszy nam w codzien­nym życiu. Bałam się zła, ja­kie każde­go dnia mnie otaczało. Zaw­sze widząc ubogą osobę, nieza­leżnie od te­go ja­ki był praw­dzi­wy powód jej żeb­ra­nia, nie byłam w sta­nie przejść obojętnie. Nigdy nie wgłębiałam się w prawdę. Prze­rażało mnie to ja­ka może ona być. Ob­ce mi były słowa ta­kie jak zdra­da. Lecz pew­ne­go dnia coś się zmieniło. Dotąd miła, zaw­sze uśmie­chnięta,ni­komu nie wadząca dziew­czy­na zaczęła poj­mo­wać świat. Dos­trze­gać je­go wa­dy, których nig­dy wcześniej nie pot­ra­fiła doj­rzeć. Zaczęłam się zmieniać ? po pros­tu. Z włas­nej nie przy­muszo­nej wo­li. Dos­ko­nale o tym wie­działam . Byłam świado­ma co dzieje się z moim umysłem, to­kiem myśle­nia. Nie chciałam już być tą samą naiwną osobą.  Dziś pat­rząc w lus­tro widzę ko­goś kto pot­ra­fi mówić o swoich prob­le­mach. Dziew­czynę, która nie boi się zab­rać głosu gdy jest to nies­to­sow­ne. Nau­czyłam się wal­czyć o swo­je. Poz­byłam się naiw­ności a w za­mian za to zdo­byłam cechę, która jest mi niezbędna?. Po­dej­rzli­wość, jed­nak nie do końca jes­tem szczęśli­wa. Po mi­mo te­go, iż jes­tem osobą szczerą, często ra­nię. Po­mimo mo­jej uk­ry­wanej wrażli­wości pot­ra­fię być niewyob­rażal­nie obojętna Ale jestem człowiekiem. Potrafię  być dob­ra. Bra­kuje mi jed­nak tej dob­ro­ci, za którą kiedyś dos­tałam od ludzi po du­pie. Zmieniłam się przez wiele czyn­ników, które były pew­ne­go rodza­ju epi­zodem w moim życiu. Nie wiedząc kiedy, po prostu usnęłam. 

~*~

Mamy rozdział II. Mam nadzieję, że wam się podoba. Przepraszam, jest trochę krótki i nudny. Nie lubię szybko wprowadzać akcji, ale już w dalszych rozdziałach zacznie się coś dziać. Zapewniam. :) 
Dziękuję równie za komentarze które zostawiliście pod rozdziałem I.
Liczę na to, że pod tym też zostawicie jakiś bo są one dla mnie naprawdę wielką motywacją. Nie musi być to jakiś super długi komentarz. Każdy jeden znaczy dla mnie bardo dużo. :)
A teraz najważniejsza informacja :
Rozdział III pojawi się dopiero za 2 tygodnie albo i mniej, ponieważ wyjeżdżam jutro  na Chorwację i nie mam pojęcia kiedy wrócę. :/ Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i będziecie cierpliwie czekać. Postaram się to jakoś wynagrodzić. :) :*

Dziękuję za  wszystkie komentarze i za to, że czytacie. Kocham was. <3
Pozdrawiam. :* 


2 komentarze:

  1. Złotko jest coraz to ciekawiej!
    Dział cudowny - pełen przemyśleń.
    Kurcze, szkoda, że jej mama zmarła.
    Przecież mogło być tak pięknie..
    Może i jest, ale nie do końca.
    Jestem ciekawa ciągu dalszego,
    co ciekawego skrywasz jeszcze przed nami,
    czyn nas zaskoczysz, wzruszysz?
    Pozostaje mi tylko czekać na następny.
    Dużo weny Ci życzę.
    Pozdrawiam gorąco ;*


    http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj nominowałam Cię do the versatile blogger :)
    http://fromstartoyourwife.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń